Advertisement
Menu

Magiczny Real sięga po fotel lidera

Real - Espanyol 4-3

Real Madryt pokonał RCD Espanyol Barcelona 4-3 w meczu 34. kolejki Primera División. 12 maja. W tym wyjątkowym, magicznym dniu, nie tylko wszystkie madryckie zwierzęta mówiły ludzkim głosem, nie tylko cała publiczność na Santiago Bernabeu przez cały mecz głośno wspierała swoich piłkarzy, nie tylko Higuain i Raul nie mieli problemów z przyjęciem piłki, ale cała drużyna dokonała czegoś nieprawdopodobnego.

Zabójczy pech
Mimo że Królewscy od początku kontrolowali wydarzenia na boisku i częściej utrzymywali się przy piłce, to Espanyol już po 27. minutach prowadził 0-2 po bramkach Waltera Pandianiego. Chociaż to Real był bardzo bliski objęcia prowadzenia, gdy w 10. minucie po płaskim dośrodkowaniu Raula z piłką minął się Ruud, to jednak strzelał Espanyol. Roberto Carlos zbyt długo bawił się piłką otrzymaną od Sergio Ramosa. Futbolówkę odebrał mu Jonatas, przebiegł kilka metrów, oddał ją Rufete, a ten od razu zagrał ją do wychodzącego na czystą pozycję Jonatasa. Przed bramką strzeżoną przez Casillasa stał jeszcze Pandiani, który wpakował posłaną przez Jonatasa piłkę do pustej bramki. Najbardziej bolał fakt, że Królewscy do tej pory przeważali na każdym metrze kwadratowym boiska. Skoro ta bramka zabolała, następna była już tragedią. Oczywiście pomiędzy jednym a drugi golem dla Espanyolu, Królewscy nadal przeważali naciskając na katalońską obronę niemiłosiernie. Najgroźniejszy strzał oddał Diarra, który uderzył piłkę głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Kameni zatrzymał jednak piłkę, a chwilę później padł kolejny gol dla gości. Zaczęło się w środku pola, gdzie Diarra nie dogonił pędzącego z piłką Mohy. Ten podał do Rufete, który ruszył z futbolówką jeszcze szybciej. Na 20. metrze wrzucił ją wybiegającemu na pozycję Pandianiemu, który zapakował piłkę do siatki pomiędzy Casillasem a Cannavaro, który strzelca gola nie upilnował. Chwilę wcześniej wyświetlone zostały statystki dotyczące posiadania piłki: 69% – 31%. Przewaga miażdżąca jak kontry gości.

SOS - Standardowe odrabianie strat
Przyzwyczailiśmy się ostatnimi czasy do tego, że Królewscy najpierw pozwalają sobie strzelić jedną bramkę a później z gracją odrabiają straty – takie coś podnosi oglądalność. Tym razem jednak, nie wszystko szło zgodnie z ekhm… planem, chociaż zaczęło się nieźle. Królewscy po raz pierwszy swoją przewagę w tym meczu poparli golem w 29. minucie, trzy minuty po drugim golu Espanyolu. Wcześniej marnowali sytuacje na wyścigi. Nie marnował tylko van Nistelrooy, który wykorzystał dośrodkowanie Raula, przedłużone przez Roberto Carlosa. W tym momencie mogło się wydawać, że gospodarze standardowo zaczną odrabiać straty, jednak stało się inaczej… w 34. minucie piłkę pod polem karnym Casillasa otrzymał Moha. Wobec nieporadności i niezdecydowania obrońców, wbiegł w pole karne i podał do Pandianiego. Nie zatrzymywany przez nikogo (obrońcy spodziewali się odgwizdania spalonego) Urugwajczyk ustrzelił w tym momencie hattricka... Jeszcze przed przerwą Królewscy znowu mieli dwa gole straty, ale nadal próbowali tę stratę nadrobić. W 40. minucie, po dośrodkowaniu Carlosa, Ruud van Nistelrooy zdołał przyjąć piłkę na 5. metrze pola karnego i uderzyć nią prosto w okienko. Kameni niczym kot wyciągnął się po piłkę i wybił ją.

Magiczne zmiany Capello
Bóg jeden wie, co planował Capello zdejmując z boiska Gutiego i wymieniając ofensywnego Cicinho na Helguerę. Zmiany te, chociaż pozornie pozbawione sensu i logiki, po raz kolejny pokazały geniusz włoskiego trenera. Real Madryt rzucił się do odrabiania strat. Tym razem naprawdę szaleńczo atakując każdą piłkę, każdy skrawek boiska…

Huragan Madryt
Espanyol, który prawdopodobnie miał spokojnie bronić dwóch bramek przewagi, nie potrafił zatrzymać madryckiej nawałnicy. Nie minęły trzy minuty drugiej połowy, a po dośrodkowaniu Carlosa i KAPITALNYM przedłużeniu piłki przez przez van Nistelrooya, piłkę na 5. metrze przyjął Raul i ze sportową furią wręcz, zapakował ją do bramki między nogami Kameniego. Już tylko 2:3. Następna akcja zatkała usta krytykom Raula, a gdyby w pełni się udała, stadion zupełnie by ucichł. Roberto Carlos przerzucił piłkę z lewego skrzydła na prawe, przed pole karne. Nadbiegający Raul na pełnym biegu przerzucił nad sobą spadającą piłkę piętą, podbił ją głową i huknął centymetry obok spojenia.

Wiara czyni cuda
A w 56. minucie, stało się jasne, że ta stara prawda sprawdza się jak najbardziej. Do piłki zagranej z głębi pola przez Emersona biegł Higuain i któryś z obrońców. Z bramki wybiegł Kameni, który zderzył się z obrońcą i wybił piłkę przed siebie. Dobiegł do niej Reyes, który dopełnił formalności trafiając do pustej bramki. Szaleństwo na Bernabeu, strata dwóch goli odrobiona, a przecież do końca meczu pozostało tyle czasu. Jeszcze jeden gol? Taaaaaak! Å?atwiej powiedzieć, trudniej zrobić. Oto w 64. minucie, gdy pod polem karnym Espanyolu było tłoczno jak nigdy, Higuain podaje do van Nistelrooya. Holendrowi piłka jak na złość odskakuje od nogi, ten jednak dobiega do futbolówki i strzela. Kameni z wielkim trudem paruje piłkę. Kolejna akcja, Reyes podaje do Carlosa, ten prostopadle do Higuaina. Pipita mija zwodem dwóch obrońców i strzela z 15. metra, wprost w bramkarza. Do tej pory Espanyol odpowiedział tylko strzałem z rzutu wolnego, jednak staje się rzecz straszna. Po kontrze gości nieatakowany przez nikogo Garcia wbiega w pole karne, mając przed sobą tylko Ikera. Próbuje go obiec, Casillas wyciąga się jak struna i blokuje strzał napastnika, nabijając go jeszcze przy okazji. Na trybunach gromkie „uff'' a Capello wie w tym momencie, że do wyjścia na prowadzenie potrzebna będzie szczypta geniuszu. Gol nie padnie więc po płaskim strzale Ruuda (83. minuta), nie padnie po rzucie wolnym podyktowanym za faul na Reyesie (obrońcy zatrzymali wtedy jego świetny rajd). Potrzeba czegoś więcej.

Geniuszem i magią
89. minuta. Higuain dostaje na skrzydle za mocną piłkę, teoretycznie nie ma szans do niej zdążyć przed obrońcą, który myśli to samo. Wygarnia mu jednak piłkę spod nóg wślizgiem, wstaje z futbolówką przy nodze i pędzi pod pole karne. Podaje piłkę do Reyesa, ten idealnie oddaje mu ją z pierwszej piłki, Higuain robi krok, strzela, gooooooool! Szaleństwo na trybunach, Higuain ściąga koszulkę, Casillas biegnie z gratulacjami przez całe boisko, Capello podnosi ręce w geście triumfu. Real wygrywa z Espanyolem 4:3!

Oni tworzą historię
Jeśli Królewscy zdobędą mistrzostwo, kibice będą pamiętać ten magiczny wieczór. Przytłaczającą przewagę Realu, trzy gole Pandianiego i heroiczną walkę w obronie honoru białej koszulki. Real Madryt kroczy po mistrzostwo, chociaż wydaje się to nieprawdopodobne, jest blisko wygrania La Ligi. Jest bliski pozbawienia Barcelony ostatniej możliwej do zdobycia jakiegokolwiek tytułu. Tworzy kolejną kartę historii…

Real Madryt - Espanyol Barcelona 4-3
15' [0 - 1] Pandiani
27' [0 - 2] Pandiani
30' [1 - 2] van Nistelrooy
34' [1 - 3] Pandiani
49' [2 - 3] Raul
57' [3 - 3] Reyes
89' [4 - 3] Higuain

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!