Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Czy Isco może wszystko?

Tekst naszego czytelnika

Autorem tekstu jest czytelnik RealMadrid.pl, Norbert Ciszek.

Kilka kwietniowych spotkań Realu Madryt naznaczonych było nieobecnością zawodników żelaznej jedenastki Carlo Ancelottiego. Najwięcej obaw wzbudzały (i ciągle wzbudzają) oczywiście problemy zdrowotne Cristiano Ronaldo. Zasygnalizowane przed pierwszym spotkaniem ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów dolegliwości Ángela Di Maríi były dla kibiców niemal tak samo dużym zmartwieniem, biorąc pod uwagę formę piłkarza i jego wiodącą rolę w zespole. Przesunięty do środka pola Argentyńczyk stał się wiosną symbolem nowej jakości drużyny Merengues. Okoliczności sprawiły, że w jego miejsce na mecz z Borussią Dortmund do składu niespodziewanie wskoczył zapomniany przez kibiców Isco, udowadniając przy okazji swoją taktyczną elastyczność, w którą wielu wcześniej wątpiło.

Dużo się w ostatnich miesiącach mówiło o rzekomej nieprzydatności wychowanka Valencii dla preferowanego przez Włocha systemu 4-3-3. Niepotrzebne dryblingi i nadmierny indywidualizm w grze Hiszpana zdawały się być nawykami, z którymi ciężko będzie Ancelottiemu walczyć podczas codziennych treningów zespołu. Sam szkoleniowiec nie chciał stawiać sprawy w ten sposób. Wykorzenienie wspomnianych skłonności z gry młodego Francisco mogło równie dobrze sprawić, że straciłby on swoje piłkarskie atuty na rzecz bardziej przewidywalnej gry i rzemieślniczej pracy w środku pola. Pomysłem Włocha stała się więc nie tyle rekonstrukcja zawodnika na modłę pomocnika wszędobylskiego, co praktyczna adaptacja jego umiejętności dla celów drużyny.

Trener Realu postanowił skorzystać z wcześniejszych doświadczeń i zapytany w marcu przez dziennikarzy o sytuację swojego piłkarza, powołał się na casus byłego podopiecznego, Clarence'a Seedorfa. Mimo tego, że Holender był typowym ofensywnym pomocnikiem, w Milanie grał bardziej cofnięty, co nie przeszkadzało mu w prezentowaniu na San Siro wielkich umiejętności. Nie przeszkadzało to również drużynie w utrzymywaniu odpowiedniej równowagi pomiędzy atakiem i obroną, także podczas konfrontacji z najsilniejszymi przeciwnikami (przykładem faza pucharowa Champions League sezonu 2006/2007 i konfrontacje z drużynami Bayernu Monachium oraz Manchesteru United). Duża w tym zasługa samego zawodnika, który w odpowiednim momencie potrafił wspomóc zespół w destrukcji, inteligentnie rozkładając akcenty swojej gry w miarę rozwoju boiskowych wydarzeń.

Pytaniem wieczoru było to, czy Golden Boy roku 2012 znajdzie w sobie tyle samozaparcia, aby pójść w ślady byłego gracza Królewskich. Okazuje się, że odpowiedź może być jak najbardziej twierdząca. Pierwsze przebłyski nowego-starego Isco widoczne były już w marcu, w meczu hiszpańskiej młodzieżówki z reprezentacją Niemiec do lat 21. Urodzony w Benalmádenie piłkarz operował dość głęboko jak na swoje standardy, znakomicie kierował grą zespołu i strzelił piękną bramkę. Kwietniowe spotkanie z Borussią na Bernabéu tylko potwierdziło dobre prognozy. Isco nie tylko świetnie wywiązał się ze swoich obowiązków w strefie środkowej, ale również skradł show swoim kolegom, odbierając przy zmianie zasłużoną porcję braw od madryckiej publiczności.

Młody Hiszpan był również wyróżniającym się graczem w rewanżu na Signal Iduna Park, rozgrywając w tym meczu drugie 45 minut. Trudno było zrozumieć decyzję Ancelottiego o posadzeniu na ławce byłego gracza Málagi, zwłaszcza mając na uwadze to, jak dobrze funkcjonowała środkowa formacja zespołu w pierwszym meczu ćwierćfinałowym. Swój błąd włoski trener naprawił w finale rozgrywek Pucharu Króla, wystawiając Isco w pierwszej jedenastce przeciwko Barcelonie. Ten odwdzięczył się znakomitym występem, angażując się w grę obronną i zmyślnie inicjując akcje zaczepne drużyny. Wystarczy w tym momencie wspomnieć 11. minutę spotkania, odebranie piłki Alvesowi oraz uruchomienie przytomnym podaniem Bale'a. Rozpoczęta przez wychowanka Valencii kontra zakończyła się bramką Ángela Di Maríi i niejako „ustawiła” pojedynek odwiecznych rywali.

Dobra dyspozycja w końcówce sezonu wskazuje na to, że Andaluzyjczyk powoli odnajduje się w nowym systemie gry. Na początku roku, gdy sprawy nie układały się dla niego zbyt dobrze, Ancelotti nie tracił wiary i entuzjazmu wobec olbrzymiego talentu swojego piłkarza. Cierpliwie powtarzał, że zawodnik z numerem 23 na koszulce jest przyszłością Realu Madryt. Kilka ostatnich meczów i praca, jaką Isco wykonał pod okiem włoskiego szkoleniowca podpowiadają, że ta przyszłość może powoli nadchodzić.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!