Advertisement
Menu
/ thefa.com

Historia Paula Clementa

Od pracy amatorskiej do Estadio Santiago Bernabéu

Paul Clement – asystent trenera Realu Madryt – ma w miasteczku sportowym wiele zadań, ale nie należy do nich zawiązywanie butów piłkarzom. Anglik, którego obowiązkiem jest poprawa umiejętności wartego wiele milionów składu Carlo Ancelottiego, pamięta początki pracy w piłce nożnej, kiedy jako opiekun ośmioletnich chłopców wiązał ich sznurówki każdego dnia.

– Zacząłem pracę od zupełnych podstaw piłki nożnej w Football in the Community [charytatywne organizacje szkolące młodzież w wieku 6-18 lat – przyp. red.]. Na początku to był Wimbledon, później Chelsea i Aston Villa. To dało mi świetnie podstawy do tego, co jest najważniejsze w trenowaniu: komunikacja z ludźmi, bycie zorganizowanym oraz planowanie ćwiczeń treningowych.

Clement uważa, że jego przejście z pracy jako nauczyciel wychowania fizycznego i niepełnoetatowy szkoleniowiec amatorów do przygotowywania sesji treningowych dla dwóch najdroższych piłkarzy świata to pasjonująca historia, która jest nagrodą za tysiące godzin spędzonych na nauce każdego z aspektów trenerskiego fachu.

– Wykonywałem wiele prac związanych z piłką nożną. Moim pierwszym zatrudnieniem w profesjonalnym futbolu był niepełny wymiar godzin w Chelsea. Pracowałem tak przez pięć lat, ciągle jeszcze ucząc w szkole, ale potem przeszedłem w 2000 roku do Fulham i dostałem pierwszą pełnoetatową pracę. Moim zadaniem było dbanie o edukację i dobrobyt piłkarzy.

Anglik pracował w Craven Cottage jako asystent dyrektora szkółki i trener drużyny młodzieżowej. Później powrócił na Stamford Bridge, gdzie jego kariera przyśpieszyła. W cztery lata przeszedł od trenowania drużyny U-16 do bycia prawą ręką Ancelottiego w pierwszym zespole.

– Kiedy przyszedł Carlo, początkowo byłem na okresie próbnym. Przepracowałem z nim dwa tygodnie, po których powiedziałem, że chcę wrócić do rezerw. On odmówił i powiedział mi: „Nauczysz się przy mnie, podoba mi się to, co robisz. Chodź i pracuj ze mną, a będziesz miał wspaniałe doświadczenia”.

Jak powiedział, tak się stało i fantastyczne doświadczenia nadeszły. W pierwszym wspólnym sezonie, 2009/10, Ancelotti i Clement poprowadzili klub z Londynu do wygrania Premier League i FA Cup oraz do tytułu pierwszego zespołu w angielskiej lidze, który strzelił ponad sto bramek w jednym sezonie. Duet włosko-angielski od tego czasu pracuje razem, a Clement promienieje, gdy opisuje ich wspólną pracę.

– Carlo nigdy nie próbował zrobić ze mnie kogoś, kim nie jestem. Zawsze mawia, że trzeba być sobą i wyrażać własną osobowość. Mam wiele szacunku dla stylu Carlo, tu nie ma wielkiego ego albo przesadnej chęci błyszczenia. On po prostu jest sobą. Z piłkarzami łączą go naprawdę dobre stosunki i to pomaga mi czuć się lepiej z samym sobą, ale również z piłkarzami.

Gdy Włoch został zwolniony z Chelsea w maju 2011 roku, ich drogi na jakiś czas się rozeszły. Mężczyźni spotkali się ponownie, gdy Ancelotti objął posadę trenera w Paris Saint-Germain w grudniu tego samego roku. Przeprowadzka do obcego kraju była jednym z największych wyzwań w dotychczasowej karierze Clementa.

– Jeżeli chcesz pracować za granicą, musisz próbować przełamać się z językiem. Spotkania sztabu w PSG zawsze były prowadzone w czterech językach, więc wszystko zabierało dużo czasu. Tutaj próbujemy komunikować się wyłącznie po hiszpańsku, ale często słychać: „Czy mógłbyś powtórzyć, żebym mógł zrozumieć”. Taki proces może zająć dużo czasu.

Walka z barierą językową to powracający problem w trenerskiej historii Clementa. To sprawa, która – jego zdaniem – utrudnia angielskim trenerom uzyskanie lepszej reputacji w światowej piłce.

– Francja to było prawdziwe wyzwanie. PSG to duży klub, niedługo będą wielcy, ale wiele rozwiązań, które tam spotkałem, nie sprzyjały specjalnie adaptacji zagranicznych trenerów czy piłkarzy. Kiedy próbujesz załatwić podłączenie gazu, ustawienie internetu i telefonu, a prawie nie znasz francuskiego, to staje się wielkim wyzwaniem. Posyłanie dzieci do francuskiej szkoły było bardzo trudne, ponieważ wracały do domu z płaczem, potem płakała mama, a na końcu tata. To ogromna reakcja łańcuchowa. Nie doceniałem wartości uporządkowanego i spokojnego życia rodzinnego i jego wpływu na pracę w piłce.

W przyszłości Clement chciałby mieć możliwość wypełnienia dnia obowiązkami pierwszego trenera. Nie marzy o wiecznym graniu drugoplanowej roli, ale nie naciska.

– Mam ambicje na bycie trenerem. Nie śpieszę się i będę czekał na odpowiednią okazję. To musi być odpowiedni klub dla mnie, tak jak ja muszę być dobrą osobą dla tego klubu. Dwadzieścia lat temu nigdy bym nie pomyślał, że będę tu, gdzie jestem. Dlatego teraz jestem otwarty i nie pomijam ani nie wykluczam niczego, co może nadejść w perspektywie następnych dziesięciu, piętnastu czy dwudziestu lat.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!